W zasadzie to święta, święta i po.
Ogólnie jest mi trochę smutno, że nie spędziłam ich tak jak powinnam. I to już drugi czy trzeci rok z rzędu. Czuję, że nie mam odwagi tego zmienić, a czasem dusza tak tęskni za poprzednim stanem rzeczy. Dla osoby, która jest wierząca, a jednocześnie kłóci się z tak wieloma aspektami, jest to po prostu dość trudne. I stoję w kropce i nie wiem co dalej. Chyba wyjaśni się za rok...
Z takich pozytywnych emocji to oczywiście coraz większe otwarcie z mojej strony na przyszłą rodzinę. Jakoś jestem śmielsza. Z szwagrem się podroczyłam ;p Wczoraj w moim już domu oczywiście tradycyjna gra w Remika, tym razem z Matim mieliśmy sojusz. Za oknem dzieciaki oblewają się wodą, a ja jeszcze dziś nic. Mati chyba miał za dobre serce z rana xd Dziś spotkam się jeszcze z miłymi osóbkami, co dopełni ten dzień. No i oczywiście obiad u mamy :) A jutro... wracam na Ziemię...
"Pozwól mi zrozumieć drogę Twoich postanowień"
a Wam kochani życzę spędzonego jeszcze w gronie rodzinnym
świątecznego poniedziałku!
OdpowiedzUsuńJa też tęsknię za świętami i przeżywaniem ich jak to było przed laty..żadna chwila juz nie wróci i myślę że ta świadomość nie chce zagościć w mojej głowie ;( samo życie..
Wesołych ostatnich chwil świat ;*
Mokrego dyngusa :)
OdpowiedzUsuńmokrego poniedziałku! :)
OdpowiedzUsuńJa nie czułam wgl magii świąt..
OdpowiedzUsuńKochana mam nadzieję że faktycznie za rok Święta spędzisz tak jak marzysz i że wszystko w końcu sobie poukładasz! :-*
OdpowiedzUsuńCieszę się że plany rodzinne są już pewne! :-)
Tym czasem...mokrego ubrania życzę ;-*
Pozdrawiam,
Katherine Unique
No właśnie...Jutro już powrót do rzeczywistości, a jak rodzina trochę dalej, to nawet trudno wszystkich odwiedzić...
OdpowiedzUsuńobiad u mamusi na pewno był pyszny! :) hihi
OdpowiedzUsuń