Ja się jak zwykle znowu dziś nie ogarnęłam. Jestem trochę zła, ale to nic. Nadrobię to na pewno dzisiaj! A jutro już muszę być w pełni żywa. I na pewno wszystko załatwię. Dziś jednak przychodzę do Was z recenzją ostatniej czytanej przeze mnie książki Nory Roberts. 2 dni - 600 stron. Byłam z siebie dumna :)
Tytuł ciekawy, okładka malownicza. Pomyślałam, że będzie niezłe romansidło. Ale wcale nie tak do końca. Nora Roberts wcale nie robi tego tak oczywiście. Eli Landon przyjeżdża do rodzinnego domu w Whiskey Beach z Bostonu, by ochłonąć po wydarzeniach z ostatniego roku. Został oskarżony o morderstwo swojej żony, jednak z braku konkretnych dowodów, nic mu nie udowodniono. Nękany jednak przez teściów i media, bardzo podupadł psychicznie. Jego babcia mieszkająca w Domu na Skarpie udostępniła mu to miejsce, a swoją gosposie poprosiła aby zajęła się jej wnukiem. Abra Walsh jest przesympatyczną kobietą, która próbuje przybliżyć Elemu trochę nieba. Gotuje mu obiady, dba o niego. Ten jednak na początku uważa ją za nachalną... Czy połączy ich uczucie? Jaką historie ma za sobą Abra? Dodatkowo od przyjazdu Elego w miejscowości dzieją się dziwne rzeczy... Ginie detektyw, a w piwnicy Domu na Skarpie odkrywają wykop w Ziemi. Kto jest za to odpowiedzialny? Czego szuka?
Książka trzyma w napięciu do ostatnich stron! Jeśli lubicie książki z odrobiną zagadki i tajemnicy, a także z piękną miłością w tle - gorąco polecam! Dużo magicznych wątków :)
Ja tym czasem uciekam do obowiązków, a Wam życzę miłego dnia :))
Nie czytałam (:
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie do przeczytania tej książki :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie!
Nie słyszałam o niej...
OdpowiedzUsuńJa w 2 dni to bym zaledwie 50 stron przeczytała... Gratuluję! :) lubię takie książki
OdpowiedzUsuń