poniedziałek, 13 stycznia 2014

gdy ludzie giną...

Życie jakoś tak pędzi, nie odwraca się nawet i nie sprawdza czy nadążamy. leci przed siebie po drodze zmieniając kierunki (niczym prolina w łańcuchu peptydowym - yyy?), a my dopiero po czasie zauważamy na czym stoimy. Nagle zauważasz, ze czegoś lub kogoś już nie ma. ludzie są najgorsi... potrafią tak po prostu zniknąć nie zostawiając po sobie śladu i nie pytając o zdanie. Zostaje tylko jakaś pustka, jakieś mgliste wspomnienie i poczucie, że nie da się do tego wrócić. Najgorsze, gdy stwierdzasz, że tak długi czas ten stan rzeczy całkowicie Ci pasował i pozwalał na Twe introwertyczne zapędy. Najpierw czujesz się wolna, później czujesz, że sama sobie coś odebrałaś.. I choć chciałaś uciec tylko od jednej czy dwóch osób. Cała reszta jakoś zupełnie przypadkiem usunęła się w cień. Pozostały lajki i życzenia urodzinowe na fejsie - porażka... I czasem nachodzi Cię taka noc, że zastanawiasz się co u nich. Przeglądasz, szukasz, czytasz - nie napiszesz! "Za późno" - mówi Ci coś, choć do końca nie wiesz co... czy ten paskudny Introwertyk czy po prostu Tęsknota, która straciła nadzieję w to, że ci ludzie coś dla Ciebie znaczą... i znów... pozostaje tylko pustka, jakieś mgliste wspomnienie i poczucie, że... nie da się tego wrócić...

a prolina znów preferuje formę cis - dochodzi do zwrotu w Twym łańcuchu... życia.


1 komentarz:

  1. Piękny post :)

    Mogłabym prosić o poklikanie u mnie w banery? Daj znać.
    sialalala96.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz!
Staram się na każdy odpowiedzieć :)