niedziela, 13 lipca 2014

chillout...


Piękny, ciepły wieczór! Nic tylko czytać książkę i zajadać się czymś dobrym ;) Za godzinkę jadę po Matiego, a później leci finał mistrzostw świata. Także na pewno obejrzymy. Być może przy dobrym piwku. Jestem ciekawa gry Niemiec. Powiem Wam, że mimo, że tego narodu to ja nie lubię raczej, to na meczu z Brazylią - wow! czapki z głów! Pokazali klase, nie ma co. I choć za sportem nie przepadam to jakoś od czasu do czasu lubię sobię jakiś ważniejszy mecz obejrzeć. Choć denerwuje mnie fakt, że robi się z tej gry niewiadomo co, że inwestuje się w piłkarzy, płaci im tak ogromne pieniądze! za to tylko, że on biega za piłką, co nie przynosi nikomu żadnych korzyści i dało by się bez tego żyć. Ale cóż. Rozrywka od zarania dziejów była obecna, także biadolenie na ten temat i tak nic nie zmieni. Ja dziś siadam i oglądam mecz, bo na prawdę do finału dostały się dobre technicznie drużyny. Ciekawe czy padnie więcej niż 5 bramek ;D

3:1 dla Niemiec stawiam!

a u Was jakie plany na wieczór?


2 komentarze:

  1. Ja też chilloutuje, ale chyba w trochę inny sposób. Z takim wielkim brzuchem trochę ciężko spędzać go mega aktywnie, chociaż spacer w tym stanie, to czasem mega wyczyn :P.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz!
Staram się na każdy odpowiedzieć :)