środa, 7 maja 2014

w głowie szaleństwa!

Krótka przerwa od bloga była chwilowo potrzebna. Jednak jakoś ogarnęłam dzisiejszy dzień i te poprzednie też całkiem całkiem. Liczę też na dosyć łaskawy rozwój wszelkich spraw. Wczoraj w nocy, kiedy trochę się uczyłam, nie umiałam przestać gorączkowo myśleć o tym, że studia na których jestem to nie to. Że w ogóle studia to nie to. Nauka to nie to. Nie jara mnie to, nie cieszy. Całe życie nie miałam okazji spróbować tego co chciałam. Jedyne co miałam to szkołę. Od dziecka to tylko tam odnosiłam jakiekolwiek sukcesy. Nie, wcale nie byłam żadnym olimpijczykiem czy konkursowiczem... Po  prostu dobrze się uczyłam, zawsze mi wszystko szybko wchodziło i bez wysiłku miałam np świadectwo z paskiem. Wszyscy w okół mieli mnie nie wiadomo za jaką mądrą. A nie powinni. Podświadomie to całe gadanie pchało mnie na dalsze szczeble edukacji, aż do nieszczęsnej matury i studiów. Dziś widzę, że to nie dla mnie. Że nie daje mi to szczęścia ani jakiejkolwiek satysfakcji. Nie uszczęśliwiłaby mnie ani lepiej zdana matura, ani dostanie się na medycynę/farmacje/analitykę medyczną. Wysiadłabym. Nie zniosłabym ilości nauki. Wbrew pozorom to dla mnie kosmos. Nigdy nie musiałam się uczyć, żeby pisać sprawdziany. Wszystko było na lekcjach, wszystko zapamiętałam. Teraz wiedzę do kolokwium trzeba przyswajać samemu. A ja bardzo rzadko czuję satysfakcję z tego, że zdobędę wiedzę o kolejnym szczepie bakterii czy szlaku metabolicznym. Spoko, może i to całkiem ciekawe. Jeden z tych rodzajów wiedzy, który choć trochę mnie ciekawi, ale jaki to ma cel przyszłościowy? Jeśli chodzi o pracę w Polsce to już w ogóle jest kaszana, bo praca laboranta to 1500-2000 zł na miesiąc. Po analityce czy farmacji wcale nie jest dużo lepiej. No chyba, że ktoś na prawdę ma mózg/coś odkryje/trafi do jakiejś dużej korporacji... Trochę lepiej jest za granicą... Za 3,5 tys euro mogłabym się babrać w laboratorium, ale czy chce? Czy mogłabym przez 20-30 lat być tak na prawdę robolem? Praca w laboratorium (zdałam sobie ostatnio z tego sprawę) jest pracą fizyczną, czasem ciężkim zapieprzem. Dodatkowo mocno odpowiedzialnym. Ja dodatkowo jakoś chyba nie zniosłabym pracy dla kogoś/dla szefa, gdzie traktowaliby mnie jak pionka, który ma wyrobić normę... Opcja jaką jeszcze toleruję to zostać audytorem - człowiekiem, który ocenia jakość laboratoriów i przestrzeganie norm. Prosta sprawa, a o dziwo ok. 5krotnie lepiej płatna niż laborant. Co za parszywy paradox! No, ale audytorów jest od cholery i na pewno nie tak łatwo się wybić. Fajnie byłoby jeszcze mieć własne prywatne laboratorium. Myślałam o tym. Jednak trzeba zostać tytułowanym Diagnostą Laboratoryjnym (5 letnia analityka, albo odpowiednia magisterka po mojej inżynierce, najlepiej jeszcze doktorat) i mieć kupę kapitału. Śmiech na sali z tym wykształceniem. Chciałabym być osobą, która zatrudnia wykwalifikowany personel, a nie sama tam pracować. Założyciel takiego interesu powinien się raczej znać na finansach i zarządzaniu, a o wszelkich normach i wymogach można przeczytać... To mi chyba jednak nie wyjdzie. Ale kto tam wie... Jest to na pewno jedna z opcji, ale... Wiadomo, że trzeba jakoś zarobić na życie, ale po studiach taka sama płaca jak na kasie (w Polsce), a zażynanie się nauką po to żeby mieć trochę więcej, za to zerową satysfakcje? Trzeba ŻYĆ, a nie EGZYSTOWAĆ...

Ale wczoraj w nocy dużo płakałam. Żałowałam, że nie miałam szansy spróbować tak wielu rzeczy. Może dziś tańczyłabym zawodowo, a nie miała problemy z głupim skłonem. Może grałabym w filharmonii, może byłabym instruktorem jazdy na nartach... Ale gdy wyobraziłam sobie, że jadę konno, czułam że lecę, że mam wszystko. Kilka z tych rzeczy da się jeszcze spełnić. Coraz częściej myślę, że skończę gdzieś w małym domku na wsi i zrobię wszystko by móc mieć dwa konie, jedną mućkę i małą hodowlę jeżyków pigmejskich. Dodatkowo mama na pełen etat. I to byłoby to! W wakacje pragnę pójść na szkółkę jeździecką, przekonać się czy to jest to. Całkiem niedrogi jest też kurs na instruktora. Chciałabym mieć małą stajnie, może nawet moje konie mogłyby służyć do hipoterapii?



Obok muzyki klasycznej, do której co jakiś czas wracam, przechodziłabym zbyt wiele razy. Dopiero wczoraj uświadomiłam sobie, że te chwile kiedy byłam parę razy w filharmonii albo te kiedy mogłam zapuścić sobie jakiś utwór bardzo głośno, że te chwile były pełne relaksu i radości duszy. Że coś we mnie śpiewało, a słońce świeciło w pochmurny dzień. Tato obiecywał kiedyś, że kupi mi poprzeczny flet (podziwiał gdy w podstawówce uczyłam się grać na flecie prostym), jednak tato dziś nie pamięta, jednak jego życie też wywróciło się do góry nogami, nasze w pewnym sensie razem z jego. Wieczne hamulce, powściągnięcia. Później mówiłam mamie, że chcę grać na skrzypcach, ale szkoła muzyczna nie była mi dana. Dziś mam marzenie by kupić fortepian. Piękny, wielki fortepian, który stałby w przestronnym salonie przy ogromnym oknie, w którym wisiały by długie do ziemi, zwiewne firany. Nauczyć grać można się zawsze!

Tenis jest również tym co nie dane mi było spróbować. Zrobię jednak tym razem coś by to się zmieniło! Przechodzę koło kortu codziennie. W słoneczne dni, gdy grają, nie mogę oderwać wzroku! Ten dźwięk gdy piłka odbija się od rakiety jest mi tak bliski, prawie jak bicie serca. Jest w tej grze jakaś moc. Taka jakaś siła ludzkich rąk, wymach, oddech... Nie umiem tego opisać. Koniecznie muszę spróbować. Myślę, że niedługo fundusze nie będą takie ograniczone, że rozwinie się to co jakiś czas się powoli rozwija. Wysilę się, postaram. Po to żeby w końcu walczyć o marzenia. Bo może wcale nie jest na wszystko za późno!



Te myśli moje jakoś tak średnio poukładane. Przepraszam jeśli post jest przydługi, ale tak czułam.
Muszę wierzyć w lepszy świat,
lepsze życie,
lepszą Siebie...
SZCZĘŚLIWSZĄ!

5 komentarzy:

  1. Najważniejsze, to robić to, co się lubi, robić to z pasją i uśmiechem, a jak mówi przysłowie - wtedy nigdy nie będziemy musieli pracować ;-) Ja póki co dążę do spełnienia swoich marzeń, czego i Tobie życzę :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rób to co kochasz, co lubisz :) Dla siebie jesteś najważniejsza, pamiętaj o tym

    OdpowiedzUsuń
  3. tez bym chciała umieć grać w tenisa ^^ najważniejsze to być szczęśliwą i żeby nikt nam w tym nie przeszkodził ;)
    www.allex096.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz jeszcze całe życie przed sobą , działaj !

    OdpowiedzUsuń
  5. W naszym kraju jest niestety z roku na rok coraz gorzej :/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz!
Staram się na każdy odpowiedzieć :)